Kilka podwórkowych zabaw sprzed lat, które warto sobie przypomnieć. Sprawdźcie, które zabawy są nadal aktualne.
To tak na przypomnienie zabaw z czasów naszego dzieciństwa, aby zachęcić współczesną młodzież do wspólnej aktywności na podwórku. Wykorzystać owe zabawy jako taki most łączący pokolenia.
Oto kilka najlepszych propozycji, które chyba nigdy się nie zestarzeją:
- KAPSLE
Bierzemy kapsle z lemoniady (chociaż z tą lemoniadą w dzisiejszych czasach może być ciężko, więc wystarczą jakieś podobne), kredą rysujemy na ziemi trasę wyścigu i na zmianę każdy z uczestników pstryka swój kapsel tak, aby pokonując całą trasę (i nie wypadając z niej) dotarł do mety (jeśli wypadnie to wraca na poprzednie miejsce albo na sam początek, w zależności od ustaleń).
Kapsle można też dodatkowo okleić czy pomalować (za naszych czasów popularne były flagi różnych państw), a także podkleić plasteliną, aby je obciążyć, także zabawa jest rozwojowa 🙂
To niby gra dla dziewczyn, ale nie znam chłopaka, który by chociaż kilka razy z nudów nie poskakał. Dwie osoby stają na przeciw siebie w odległości około metra i między sobą mają rozciągniętą gumę do skakania, którą zahaczają za kostki. Trzecia osoba natomiast ma za zadanie, skacząc na tej gumie, wykonać bardzo konkretny, wcześniej ustalony układ. Jeśli jej się uda, zwiększamy trudność i podnosimy gumę za kolana, a później za uda. Jeśli się jednak nie uda, to zmienia się z jedną z pozostałych osób i one próbuje.
- KLASY
Prosta gra, w której rysujemy kredą na ziemi siedem kwadratów i jedno kółko na ich szczycie, a następnie skaczemy po całej trasie w odpowiedniej kolejności. Pamiętam, że my ją lekko zmodyfikowaliśmy i za pomocą kapsli lub kamieni, trzeba było najpierw trafić na pole, na które chciało się dotrzeć (a trzeba było na każde po kolei, od 1 do 8) i dopiero można było skakać.
Pozostaje tylko pytanie czy dalej powinniśmy rysować osiem pól, skoro ośmiu klas już nie ma? 🙂
- SKAKANKA/SZCZUR
Skakanka w swoim założeniu miała służyć jednej osobie do skakania. Jednak my (jako bardzo kreatywne pokolenie 😉 wykorzystywaliśmy ją do wielu innych zabaw. Najpopularniejszą było trzymanie rozciągniętej skakanki przez dwie osoby i kręcenie nią, podczas gdy pozostałe osoby skakały (jak na zdjęciu głównym). Jeśli skakanka była dość długa, spokojnie mogło skakać kilka osób jednocześnie.
Drugim zastosowaniem skakanki jakie pamiętam, był szczur (nie będę ukrywał, że zawsze fascynowało mnie nazewnictwo dawnych gier). Jest to nieco mniej znana gra (tak mi się przynajmniej wydaje), która polegała na tym, że jedna z osób brała skakankę (lub dwie skakanki związane ze sobą) i kręciła nią nisko nad ziemią dookoła siebie, a pozostałe osoby stojące w kręgu musiały nad nią przeskakiwać. Komu się nie udało, zostawał szczurem i trafiał do środka (oraz obrywał skakanką – ryzyko zawodowe).
- TARZAN
Tarzan jest prosty do wykonania, jeśli tylko mamy w pobliżu właściwe drzewo (jeśli nie mamy, to raczej się nie pobawimy). Do odpowiednio grubej gałęzi przywiązujemy linę, załatwiamy sobie jakieś krzesło albo inną podstawkę (ewentualnie, jeśli drzewo jest dość duże wchodzimy na inną gałąź), chwytamy się liny i bawimy się w Tarzana 🙂 Im starsze dzieci tym z większej wysokości można skakać. Niektórym ta zabawa nie przechodzi już nigdy:
- CYMBERGAJ
To już bardziej skomplikowana zabawa. Potrzebujemy do niej stołu (albo w miarę równego podłoża i kredy), trzech monet, dwóch grzebieni oraz kawałka folii aluminiowej. Grzebienie owijamy folią, monety rozdzielamy po jednej dla każdego z graczy (to będą piłkarze), jedną zostawiamy (jako piłkę), a kredą rysujemy prowizoryczne boisko i jesteśmy gotowi. Za pomocą grzebieni na zmianę uderzamy w swojego „piłkarza”, aby uderzył „piłkę” w kierunku bramki przeciwnika.
Trzeba tylko trochę uważać, bo monety lubiły się gubić. Szczególnie wtedy, gdy komuś akurat brakowało na lody 😉
- PODCHODY
Jak tak o tym dłużej myślę, to zaczynam podejrzewać, że w czasach naszego dzieciństwa działało jakieś silne lobby producentów kredy 😉
A tak na poważnie (bo przecież i tak wszyscy wiedzą, że używaliśmy pękniętych cegieł za każdym razem gdy piszę o kredzie), to do podchodów wymagana jest w zasadzie kreda, kamienie, patyki lub jeszcze cokolwiek innego, z czego da się zrobić strzałki na ziemi (lub na ścianach). Jedna drużyna się przemieszcza i zostawia za sobą ślady w postaci strzałek (czasem bardzo dobrze ukrytych), a druga drużyna cierpliwie czeka ustalony czas i po tym czasie, stara się odnaleźć pierwszą drużynę wykorzystując pozostawione wskazówki. Im bardziej kreatywna była drużyna pierwsza, tym trudniejsze zadanie stało przed drugą.
Dlaczego warto pokazać te zabawy współczesnej młodzieży i dzieciom? Może niektóre gry podwórkowe się Wam spodobają i nic nie tracą na czasie?
A Ty jaką zabawę z dzieciństwa pamiętasz! Zastanów się czy można ją wykorzystać teraz!
Materiał przygotowała: p. A. Kita
Comments are closed, but trackbacks and pingbacks are open.